Niektórzy celowo nie chcą przechodzić na dietę na insulinooporność, albowiem boją się, że okaże się ona zbyt restrykcyjna i zmusi ich do jedzenia takich rzeczy, na które nigdy nie mieliby ochoty i po które nigdy nie sięgnęliby z własnej woli. Na szczęście ten katorżniczy jadłospis rzadko kiedy jest niezbędny do wyleczenia przypadłości. Przeważnie insulinooporność dieta to po prostu pewna konfiguracja normalnego zdrowego trybu żywienia. Nie ma żadnych powodów, dla których na takiej diecie należałoby całkowicie rezygnować z jedzenia węglowodanów albo zjadać pierwszy posiłek dopiero o dwunastej w południe. Prawdą jest natomiast to, że tę ilość posiłków wypadałoby ograniczyć. Służy to ograniczeniu wydzielania insuliny i unormowaniu pracy trzustki.
Jeżeli bowiem dana osoba bez przerwy pakuje coś do swoich ust i cały czas coś pogryza, choćby były to po prostu marchewki czy kalarepa, jej trzustka wydziela insulinę dosłownie bezustannie i nie ma ani krótkiej chwili na regenerację i odpoczynek. Komórki wtedy głupieją. Insulina ma za zadanie przenieść energię do tych komórek, ale gdy jest jej za dużo, nie zostaje ona w pełni zużyta, a komórki organizmu uczą się tego, że już zawsze będą mieć jej pod dostatkiem, dlatego przestają na nią reagować. Mądra dieta na insulinooporność powinna ograniczać te ciągłe skoki insuliny. W tym celu nie powinno się jej opierać na pięciu czy sześciu posiłkach w ciągu dnia, a raczej na ich mniejszej ilości, czyli na trzech, maksymalnie czterech porcjach jedzenia. Kluczowe jest to, by między tymi posiłkami niczego nie podjadać. Chodzi tu zarówno o przekąski, jak i gazowane napoje, warzywa czy nawet… gumę do żucia!
A co z węglowodanami? Teraz to właśnie im dostaje się najbardziej, mimo iż są one przecież podstawowym źródłem energii dla mózgu. Nawet na diecie na insulinooporność węglowodany jak najbardziej można jeść, czerpiąc je z dobrych źródeł. Warto po prostu zawsze łączyć je z innymi makroskładnikami i dbać o to, by za każdym razem występowały one w towarzystwie białka i tłuszczu albo przynajmniej jednego z tych składników.
Brak podjadania jest kluczowe! Zgadzam się z autorem!